sobota, 13 sierpnia 2016

Przypowieść o miłosiernym ojcu i nieudanych synach, czyli dlaczego zachowujemy się jak brat marnotrawnego - artykuł

            W 15 rozdziale Ewangelii Łukasza znajduje się piękny fragment, w którym cudownie zostało przedstawione miłosierdzie Boga. Chodzi oczywiście o przypowieść o synu marnotrawnym. Jednak w tytule użyłam nazwy przypowieści o miłosiernym ojcu i nieudanych synach. Wydaje mi się ona trafniejsza, gdyż jak wiemy występują w niej trzy osoby ukazujące trzy różne postawy. 

Oczywistym jest, że miłosierny ojciec symbolizuje Boga. Młodszy z braci prosi tatę, aby oddał mu część majątku. Rozumiemy go! Jest młody, pewny siebie i uważa się za mądrzejszego. Warte zauważenia jest to, że ojciec nie wdaje się w dyskusje z synem,  lecz szanuje jego decyzję i spełnia jego wolę. Bóg pozwala nam wybierać. Daje nam swobodę gospodarowania własnym życiem, mimo, że wie z jakim skutkiem może się to dla nas skończyć. Jednak nam ufa i pozwala nam dokonywać wyboru. Majątek, symbolizujący wolną wolę został powierzony młodszemu synowi na wyłączność, więc ojciec w tej scenie nie odzywa się ani słowem, lecz pozwala mu gospodarować według uznania. 
Wszyscy doskonale wiemy,  że tytułowy syn marnotrawny oznacza grzesznika, który nadużywając wolności popadł na samo dno. Był bardzo uparty, bo na początku wolał paść świnie niż przyznać, że to ojciec miał rację. W swej niedoli podejmuje jednak słuszną decyzję - wraca do domu. Pycha, którą odznaczał się na początku zamienia się w upokorzenie. Syn nie liczy na najlepszą szatę i imprezę na jego cześć. Chce zostać niewolnikiem. Jednak ojciec w sowim miłosierdziu nie dopuścił do tego. Nie robił mu wyrzutów, lecz cieszył się z jego przybycia. Nie wypominał mu zmarnotrawionego majątku, lecz radował się, że ,,był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł się" (Łk 15,32). Decyzja, aby iść i z pokorą wyznać grzechy przed ojcem całkowicie zmieniła jego życie. Tu ukazana jest cała magia sakramentu pokuty. Jednak ten temat zasługuje na osobny wpis i nie na nim chciałam się skupić w tym artykule. 


Jedyną postacią ukazaną przez Chrystusa w negatywnym świetle jest starszy syn. Jezus kierował ją przede wszystkim do faryzeuszy i uczonych w Piśmie, którzy szemrali przeciw Niemu i właśnie im opowiada tę przypowieść. Ale jak my postrzegamy postać brata marnotrawnego? Uważamy, że jest to wredny typ zazdrośnika, który widzi tylko czubek własnego nosa. Oceniamy go i uśmiechając się do siebie cieszymy się, że nie jesteśmy tacy jak on. 
Czy na pewno?
Wyobraźmy sobie taką sytuację: Jest końcówka roku szkolnego, czyli czas wystawienia ocen. Adaś, który jest pilnym uczniem oczywiście za swoją pracę przez cały rok otrzymał piątkę. Cieszy się, bo myśli, że jest najlepszy w klasie. Po chwili nauczyciel mówi do jego kolegi Piotrka tak: ,,Słuchaj, w pierwszym półroczy ci się nie chciało i miałeś głównie tróje. Jednak w ciągu ostatnich miesięcy wziąłeś się do roboty i teraz masz bardzo ładne oceny. Z czystym sumieniem mogę postawić ci piątkę" Co myśli Adaś? ,,To niesprawiedliwe! Dlaczego on ma mieć taką samą ocenę jak ja?! To ja jestem lepszy!" 
Myślę, że sytuacja wszystkim dość znana, bo każdy kiedyś chodził lub chodzi do szkoły. Adasiowi nie zostało wzięte z jego oceny. Jest zły, bo jego kolega spotkał się... z miłosierdziem. Zamiast się cieszyć, że Piotrek w końcu wziął się do nauki, wkurza się, bo nauczyciel jest zadowolony z tego, że uczeń marnotrawny w końcu się opamiętał i postanowił go docenić. Jednak mimo wszystko dlaczego nie dziwi nas jego reakcja? 

A jak jest w Twoim przypadku? Zapraszam na krótki rachunek sumienia:
Ile razy w swiom życiu uznałeś, że coś jest niesprawiedliwe? 
Ile razy szemrałeś jak faryzeusze, gdy zobaczyłeś u kogoś nawrócenie?
Ile razy uznałeś, że komuś nie należy się miłosierdzie? 
Ile razy osądzałeś kogoś nie znając jego historii, zamiarów czy pobudek? 
Ile razy uważałeś się za lepszego od innych? 

Kiedy widzimy miłosierdzie w czyimś życiu znajdujemy się w takiej samej sytuacji jak brat marnotrawnego i bardzo często zachowujemy się jak on. 
Bóg jest hojny w swoim miłosierdziu i udziela go nawet największym grzesznikom, którzy uznają swoją winę i ze skruchą się do niej przyznają. Dobry Łotr, który doświadczył ogromnej łaski w ostatnich chwilach życia, prosi Jezusa ,,Wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do Swego królestwa" (Łk 23,42). Prosi o to, bo wie, że sam nie ma szans na zbawienie.Nie widzi siły w sobie, lecz ma ufność w Bogu. Dzięki temu otrzymuje te wspaniałą obietnicą ,,Dziś ze Mną będziesz w Raju" (Łk 23,43). Szybciej niż Piotr, Jan i inni uczniowie. My- wierzący i praktykujący mniej jesteśmy skłonni mówić tak jak celnik z przypowieści ,,Boże miej litość dla mnie grzesznika" (Łk 18,13). Jesteśmy bardziej jak faryzeusz, który wymienia Bogu wszystko, za co powinien być mu wdzięczny, bo przecież jest taki święty. Mówi bardzo podobnie do starszego syna, który również nawija ojcu o tym, dlaczego jest lepszy od swojego brata. 

Dobry Łotr, celnik z przypowieści i syn marnotrawny są odbiorcami Bożego miłosierdzia, lecz ludzkie oko dostrzega tylko zło, które wyrządzili. Alkoholik, choćby nie pił kilka lat w naszym mniemaniu pozostanie alkoholikiem, złodziej pozostanie złodziejem, a grzesznik pozostanie grzesznikiem. 
Skąd w nas bierze się ta silna pokusa, by odmówić miłosierdzia tym ludziom? 
Wcale nie prześcigamy starszego syna w wybaczaniu! Jesteśmy za nim daleko w tyle, bo on przynajmniej miał podstawy, by się wkurzyć!     

,,Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki w swym oku nie dostrzegasz? Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka podczas, gdy belka tkwi w twoim oku. Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata" (Mt 7,3-5)

,,Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą" (Mt 7,1-2)

Gosia Janicka.      
       

1 komentarz:

Copyright © 2014 Moja Niniwa , Blogger