,,Marana tha!" - to wymowne ,,Przyjdź Panie Jezu" słyszymy bardzo często, szczególnie podczas Adwentu. Teraz, kiedy w domu czuć zapach pierników, choinka jest ubrana a prezenty zapakowane zatrzymajmy się i zastanówmy, czy nie zatraciliśmy w całej naszej bieganinie tego, co najważniejsze.
Mimo to każdy z nas jest mocno związany ze światem doczesnym. Być może masz dzieci lub wnuki i wiele radości sprawia Ci patrzenie jak dorastają i nabierają mądrości. Może tak jak ja chodzisz jeszcze do szkoły, szukasz swojej życiowej drogi i prowadzisz pogoń za marzeniami. Może robisz karierę, jesteś prezesem firmy lub pomagasz innym w różnych fundacjach czy organizacjach. Może masz rodzinę, przyjaciół, plany na przyszłość i marzenia, które liczysz, że się spełnią. O tak! Wiele czynników trzyma nas na tym świecie i sprawia, że chcemy żyć jak najdłużej. Koncentrując się na naszych zamiarach układamy sobie w głowie plan działania, aby dotrzeć do wyznaczonego celu i osiągnąć go. Bylibyśmy bardzo źli, gdyby coś zakłóciło nasz skomplikowany proces osiągania coraz to nowych ambicji, który potocznie nazywamy życiem. Jednak zapominamy, że to nie my rządzimy światem i nim kierujemy.
A gdyby Bóg postanowił zakończyć świat właśnie teraz, czy byłbyś w stanie zostawić całe swoje życie wiedząc, że to co Bóg przygotował jest nieskończwnie razy lepsze?
Czy może byłbyś zły, że nie udało Ci się zrealizować wszystkich pragnień?
Czy wołając ,,Marana tha" naprawdę robisz to szczerze i z wiarą?
Nie chcę przez to powiedzieć, że marzenia i plany są złe, bo nawet Apostołowie upominali pierwszych Chrześcijan, gdy oni myśląc, że Jezus przyjdzie jeszcze za ich życia zapomnieli całkowicie o świecie doczesnym. Jednak pragnę zaznaczyć do jakich rafleksji powinien nas zmusić kończący się Adwent. Jak pisałam wcześniej uważam, że dzisiejszy świat chce nam zepsuć ten wyjątkowy czas nawijając non stop o prezentach, świątecznych potrawach czy choince, aby zagłuszyć to co naprawdę ważne i odebrać nam możliwość do głębszych przemyśleń. Skupieni wyłącznie na manipulacji ze strony mediów nawet nie myślimy o tym co najważniejsze. Adwent to nie tylko czas przed Bożym Narodzeniem. To czas, w którym czekamy na Tego, który uniżył się do tego stopnia, że stał się człowiekiem i urodził się w brudzie, by wyczyścić z brudu nasze dusze. To czas, w którym wołamy ,,Marana tha!" i uświadamiamy sobie, że to nie my jesteśmy panami własnego losu i prosimy Jezusa, by przyszedł powtórnie i zabrał nas do Nowego Jeruzalem.
Adwent ma się ku końcowi i już jutro na pasterce zabrzmi wzniosłe ,,Bóg się rodzi". Jednak zastanów się, czy przygotowując się na Narodzenie Jezusa przygotowałeś się również na Powtórne Jego Przyjście na końcu świata. I czy chociaż raz w ciągu całego Adwentu powiedziałeś ,,Marana tha!" szczerze i z wiarą.
Gosia Janicka.
Trudne pytania. Na pewno trudno będzie zostawić wszystko, ale na tym polega wiara. Dziękuję za to, że mogłam się nad tym zastanowić.
OdpowiedzUsuń